Trudno się dziwić, że rządowa propozycja dotycząca oskładkowania umów cywilnoprawnych wywołała prawdziwą burzę. Trzeba pamiętać, że współcześnie w ten sposób zatrudnianych jest całkiem sporo pracowników. To właśnie o nich rząd chce zadbać, dokładniej zaś o ich przyszłe emerytury. Ale sami zainteresowani wskazują, że pomysł ? choć sensowny ? nie rozwiązuje najważniejszego problemu, czyli braku praw pracowniczych, które mają osoby świadczące pracę na podstawie umów o pracę. Czy chodzi zatem o dobro osób świadczących pracę na podstawie umów cywilnoprawnych, czy może jednak sprawa dotyczy wyłącznie pieniędzy?
Etat marzeniem niejednego
Zatrudnienie w oparciu o umowę o pracę jest dla pracownika bardzo korzystne. Ma on wówczas przede wszystkim szereg uprawnień ? korzystać może z płatnych urlopów, ma prawo do płatnych zwolnień lekarskich, może przynależeć do związków zawodowych, część jego wynagrodzenia jest chroniona przed egzekucją komorniczą, wreszcie może dochodzić swoich roszczeń przed sądem pracy. Między innymi tego pozbawieni są ci, którym szef zaoferował umowę zlecenie lub umowę o dzieło. Trzeba przy tym zauważyć, że choć umowy te są niezwykle ważne dla prawidłowego funkcjonowania państwa, to najczęściej są nielegalnie wykorzystywane przez pracodawców. Chodzi tu o sytuację, w której umowa o pracę jest zastępowana właśnie umową cywilnoprawną.
1,35 miliona osób na ?śmieciówkach?
Z danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że na umowach ?śmieciowych? pracuje około 1,35 miliona osób. To dużo. Rządzący uważają, że oskładkowanie umów cywilnoprawnych sprawi, że pracodawcy chętniej będą rozmawiali o umowach o pracę, gdyż koszty będą zbliżone. Z takim stanowiskiem nie zgadzają się między innymi specjaliści z Państwowej Inspekcji Pracy. Wskazują oni przede wszystkim na fakt, że oskładkowanie umów cywilnoprawnych nie jest potrzebne, gdyż w takiej formie, w jakiej zostały one przez ustawodawcę stworzone, spełniają swoją rolę. Problemem jest ich niewłaściwe stosowanie, z czym ? jak podkreślają inspektorzy ? wciąż walczą.
Pensje zmaleją
Ekonomiści, którzy wypowiadają się negatywnie o zmianach dotyczących umów cywilnoprawnych wskazują na fakt, że ich oskładkowanie zostanie przerzucone na pracowników. Co to oznacza w praktyce? Oczywiście niższe pensje. Specjaliści wskazują, że już dziś umowa zlecenie czy umowa o dzieło są przez przedsiębiorców stosowane jako sposób na optymalizację kosztów zatrudnienia. Oznacza to, że zysk generowany jest przez obarczanie kosztami pracowników. To zaś sprawia, że często pracują oni wykonując taką samą pracę jak pracownicy etatowi, choć są znacznie gorzej wynagradzani.
To krok w tył
Zatrudnianie pracowników na podstawie umów cywilnoprawnych to szereg negatywnych konsekwencji, które odczuwają właśnie oni. Proponowane zmiany, według większości specjalistów, nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Jednocześnie eksperci wskazują, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby po prostu wprowadzenie innych przywilejów. Mowa tu między innymi o płatnych urlopach, ochronie BHP czy możliwości korzystania przy sporach z pracodawcami z sądów pracy, nie zaś sądów cywilnych. Takie zmiany byłyby znacznie korzystniejsze, gdyż mogłyby zapewniać pracownikowi poczucie bezpieczeństwa.
Część specjalistów wskazuje też, że taki pomysł to nic innego, jak próba dofinansowania upadającego systemu emerytalnego. Pytają oni o sens wprowadzania składek emerytalnych zwłaszcza w kontekście aktualnego wskaźnika bezrobocia, który utrzymuje się na poziomie minimum 10%. Uważają oni, że oskładkowanie umów będzie kolejnym obciążeniem i część pracodawców zdecyduje się na zatrudnianie na czarno. Taki scenariusz jest rzeczywiście realny. Czy tak się stanie, pokaże jednak czas.
To może Cię również zainteresować