Trudno wprowadzać nowości zwłaszcza w tak delikatnej materii, jaką jest niestabilny rynek pracy. Większość pracowników przyzwyczaiła się już do pracy na podstawie ?śmieciowych umów?, chociaż marzy o pracy na pełnym etacie w oparciu o umowę o pracę. Z drugiej strony, wdrażanie nowoczesnych forma zatrudnienia, które będą mogły uchronić stanowiska pracy i jednocześnie zminimalizować koszty prowadzenia działalności gospodarczej, jest kuszącą propozycją zwłaszcza w okresie kryzysu. Work-sharing jest jedną z takich właśnie metod.
Jak to działa?
Work-sharing tłumaczy się jako ?dzielenie pracy?. Technika ta jest bardzo popularna na Zachodzie Europy i przede wszystkim zapobiega zwolnieniom grupowym w czasie kryzysu. Jej istotą jest swoistego rodzaju układ między pracownikami a pracodawcą. Pierwsi zgadzają się na obniżony wymiar czasu pracy, zaś zatrudniający zobowiązuje się do zachowania miejsc pracy. W ten sposób korzystają obie strony umowy. Zatrudnieni w dalszym ciągu mają pracę i nie zostają zepchnięci na rynek, na którym panuje bezrobocie, zaś pracodawca ma szansę na przetrwanie okresu dekoniunktury. W takim przypadku redukuje praktycznie do minimum koszty zatrudnienia pracowników i jednocześnie w dalszym ciągu korzysta z pracy wykwalifikowanej kadry.
Jak to wygląda na Zachodzie?
Teoria zazwyczaj nie pokrywa się z praktyką. W przypadku work-sharing można jednak mówić o korzyściach, jakie czerpie państwo. Pracownicy, którzy zostaliby zwolnieni, zasililiby rzeszę bezrobotnych, którym należałyby się określone świadczenia. Zachodnie państwa, stojąc zatem na stanowisku, że lepiej zachować miejsca pracy mniejszym kosztem, zazwyczaj wspiera te zakłady pracy, które zdecydowały się na wdrożenie formy work-sharing. Pomoc finansową, na którą mogą liczyć takie przedsiębiorstwa, uznaje się za swoistego rodzaju inwestycję, która zwróci się w przyszłości, czyli wówczas, gdy koniunktura znów będzie na plusie. Dalej, państwa sięgają ? w tym przypadku ? po środki, które przeznaczone są na walkę z bezrobociem, uzyskując przy tym znakomite wyniki, gdyż miejsca pracy zostają po prostu zachowane.
Work-sharing po polsku
Na próżno udawać, że polski rynek nie został dotknięty kryzysem. Liczne zwolnienia i coraz więcej zarejestrowanych osób w urzędach pracy dotkliwie przeczą temu, co ogłaszają politycy. Warto również podkreślić, że w naszym kraju wciąż brak odpowiednio skutecznych mechanizmów i procedur, które pozwalałyby na ochronę miejsc pracy. Dodatkowo niskie pensje ? zwłaszcza w porównaniu z zachodnimi ? skutecznie blokują wprowadzanie work-sharing. Z drugiej strony, nie jest to niemożliwe, gdyż zapisy w Kodeksie pracy nie wykluczają takie możliwości.
Zgodnie z kodeksami
Po pierwsze takie porozumienie może być rezultatem zastosowania procedury zwolnień grupowych. W takim przypadku pracodawca, jak i pracownicy mogą podeprzeć się art. 2 Ustawy z dnia 13 marca 2003 roku o szczególnych zasadach rozwiązywania stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników.
Inną możliwością jest zastosowanie art. 23§1 Kodeksu pracy. Zgodnie z przywołanym przepisem: „Jeżeli jest to uzasadnione sytuacją finansową pracodawcy nieobjętego układem zbiorowym pracy lub zatrudniającego mniej niż 20 pracowników może być zawarte porozumienie o stosowaniu mniej korzystnych warunków zatrudnienia pracowników niż wynikające z umów o pracę zawartych z tymi pracownikami, w zakresie i przez czas ustalone w porozumieniu”. W takim przypadku należy jednak pamiętać o przestrzeganiu obowiązujących przepisów w zakresie najniżej kwoty, która może stanowić wynagrodzenie za pracę.
Podobną możliwość daje również art. 185 Prawa Spółdzielczego. W tym przypadku przeczytać można, że: „W razie gospodarczej konieczności walne zgromadzenie, w celi zapewnienia pracy wszystkim członkom, może skrócić równomiernie czas pracy i zmniejszyć odpowiednio wynagrodzenie członków bez wypowiedzenia spółdzielczej umowy o pracę lub jej warunków.”
I co dalej?
Idea work-sharingu z pewnością nie jest najlepszym rozwiązaniem, niemniej jednak optymalnym i doskonale się sprawdza w przypadku kryzysów na rynku. Takie porozumienie zabezpiecza obie strony ? pracodawcę, jak i pracowników i umożliwia przedsiębiorstwu przetrwanie w trudnym dla nim czasie. Warto podkreślić raz jeszcze, że w takim przypadku nie spada poziom obsługi lub też jakość produkowanych wyrobów, gdyż w firmie w dalszym ciągu pracę świadczy wykwalifikowana kadra. Współcześnie, jak się wydaje, wszelkie rozwiązania Ministerstwa Gospodarki będą szły właśnie w tym kierunku. Takie rozwiązanie ? również z punktu widzenia państwa ? jest znacznie tańsze, gdyż fundusze przeznaczane są na ochronę istniejących już stanowisk pracy, nie zaś na ich tworzenie.
To może Cię również zainteresować