Jedną z moich pierwszych prac była praca w foodtrucku. Robiliśmy naprawdę dobre burgery, ekipa była już zgrana, wszyscy wiedzieli, co i jak mają robić. Dobrze się też przy tej pracy bawiliśmy, dochodząc do perfekcji w przerzucaniu mięsa czy wyczuwaniu opieczenia bułki na węch. Częste fale tłumów nauczyły nas, jak działać sprawnie i dobrze. Byliśmy pewni siebie, żartowaliśmy między sobą i z klientami.
Pewnego dnia na burgera wpadli moi znajomi. Rozmawiając z nimi, robiłam dla nich zupełnie automatycznymi ruchami pyszną bułę z grilowanymi warzywami. Po skończeniu dzieła uśmiechnęłam się do nich, patrząc, jak im smakuje. Jakże szybko skończyła się moja radość gdy zobaczyłam, że moja koleżanka pluje kawałkiem mięsa z żarówką halogenową w środku! Zupełnie jej nie zauważyłam! NIE MAM POJĘCIA skąd ona się tam wzięła... Zamarłam, gdy pomyślalam, co mogło się stać. A gdyby to był zwykły klient? :/ :/ :/
Od tamtej pory wiem, że nawet oczywiste oczywistości i pewniki warto sprawdzać. Bez względu na charakter pracy czy poziom jej złożoności. W końcu nikt nie ochroni lepiej naszej własnej skóry przed kłopotami niż my sami.