Powodów, dla których panie otrzymują niższe wynagrodzenie niż panowanie, jest wiele. Poza kwestią związaną z macierzyństwem, należy wskazać na wykształcenie i doświadczenie zawodowe. Statystyki prowadzone przez różne ośrodki badawcze potwierdzają, że częściej to właśnie kobiety pracują na część etatu lub całkowicie rezygnują z życia zawodowego. Taka sytuacja sprzyja tworzeniu się nierówności płacowych.
Na tle sytuacji kobiet na rynku pracy i nierówności płacowych interesująco prezentuje się kwestia odpłatności za pracę wykonywaną przez pierwsze damy w Polsce. Dotychczas nie mogły one liczyć na pensję, mimo że pełnionych obowiązków. Obecnie sytuacja może się zmienić, bo to właśnie jest przygotowywana ustawę, która po wejściu w życie, pozwoli żonie prezydenta pobierać wynagrodzenie.
Nieformalny zakaz pracy i… zapełniony kalendarz
Aktualna pierwsza dama Polski, czyli Agata Kornhauser-Duda, jak wszystkie poprzednie małżonki prezydentów, ma nieformalny zakaz pracy. Wcześniej była aktywna zawodowo – pracowała jako nauczycielka w liceum. Dziś, mimo faktu, że nie pobiera uposażenia, jej kalendarz jest zapełniony zaplanowany spotkaniami. Pierwsza dama przyjmuje bowiem zaproszenia od różnych organizacji i instytucji, czynnie uczestniczy w akcjach charytatywnych i społecznych oraz promuje kulturę.
Ustawy regulujące status pierwszej damy w Polski wcale nie są wyjątkiem, jeżeli przyjrzeć się sytuacji pozostałych żon prezydentów z całego świata. Na wynagrodzenie nie może liczyć większość pierwszych dam Europy. Również Michelle Obama, żona prezydenta Stanów Zjednoczonych, nie pobiera za swoją pracę wynagrodzenia i to mimo, że nie całkiem zrezygnowała z życia zawodowego.
Dyskryminacja na świeczniku?
Na sprawę wypłacania (lub nie) uposażenia żonom kolejnym prezydentów można patrzeć pod różnym kątem. Jeżeli chodzi o opinie pojawiające się pod artykułami podejmującymi ten temat, to są one podzielone. W kontekście walki kobiet o równe warunki pracy i wynagrodzenie, śmiało można powiedzieć, że pierwsza dama jest dyskryminowana. Rządzący chcą temu zaradzić – pojawił się projekt ustawy, zgodnie z którym żona prezydenta otrzymywałaby wynagrodzenie. Jakie?
W przygotowanym projekcie pojawił się zapis, że wysokość wynagrodzenia pierwszej damy miałby stanowić 55% wysokości uposażenia przysługującemu prezydentowi. Przyznanie pensji zostało również powiązane z podleganiem małżonki prezydenta pod ustawę o ograniczeniu działalności gospodarczej. Pensje miałyby otrzymać również poprzednie prezydentowe (Anna Komorowska, Jolanta Kwaśniewska i Danuta Wałęsa).
Nie tylko niższa emerytura
Występujące na rynku pracy nierówności w wynagradzaniu kobiet i mężczyzn wpływają m.in. na wysokość przyszłego świadczenia emerytalnego. Eksperci wskazują, że kobiety otrzymują niższe świadczenia, w związku z czym to właśnie one statystycznie częściej są narażone na ubóstwo po osiągnięciu wieku emerytalnego. Ma to związek z tym, że rezygnują z pracy zawodowej na rzecz wychowania dzieci lub próbują pogodzić życie zawodowe z rodzinnym, pracując na niepełny etat.
Jeżeli chodzi o pierwszą damę w Polsce, to najczęściej składki do ZUS odprowadza za nią prezydent z własnej pensji. Można zatem wskazać również na uzależnienie kobiety od mężczyzny w sferze finansowej i ewentualnego zabezpieczenia na przyszłość. Choć dziś trudno jeszcze powiedzieć, czy przygotowana ustawa wejdzie w życie, to pewne jest, że dzięki niej rozgorzała debata na temat wynagrodzeń nie tylko pierwszych dam, lecz wszystkich kobiet.
Jesteś ciekawy ile zarabiają kobiety na Śląsku? Zobacz nasz raport: Zarobki mieszkańców Śląska w 2016 roku.