Historia

Student pracuje

Niejeden numer wykręciłam!

Ktoś dzwoni. Zerkasz na telefon. Obcy numer. Pierwsza myśl: znowu będą próbować mi coś wcisnąć, nie odbieram! Znajomy scenariusz, prawda? Sama też często się łapię na takim myśleniu, by po chwili cofnąć się o kilka, no dobra, kilkanaście lat wstecz i przypomnieć sobie czasy studiów. Tak, tak… by załatać studencką dziurę budżetową pracowałam w call center.

 

Dlaczego zdecydowałam się na „siedzenie na słuchawce”, a nie pracę w sklepie czy restauracji? Bo byłam bardzo nieśmiała. Na studia przyjechałam z niewielkiej miejscowości i ciężko było mi się odnaleźć w wielkim mieście, które każdego dnia odwiedza tysiące turystów. Wcześniej w okresie wakacyjnym pracowałam... pod ziejącym ogniem smokiem wawelskim. Dosłownie! Sprzedawałam pamiątki. Ta praca nie była jednak dla mnie. Stwierdziłam, że jako kelnerka czy kasjerka też się nie odnajdę.

Ukrycie się więc za słuchawką było rozwiązaniem najlepszym z możliwych. Dostałam pracę w call center i zanim się obejrzałam... minęły cztery lata. Dokładnie, pracowałam niemal przez cały okres studiowania. Po kilka godzin dziennie, o różnych porach. Grafik był bardzo elastyczny.

Pracowałam dla infolinii jednej z sieci komórkowych. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w 70% rozmawiałam wyłącznie z niezadowolonymi klientami. Wyobrażacie sobie to? Non stop wysłuchiwać, jaka to ta sieć, a razem z nią jest beznadziejna. Albo ciągłe powtarzanie tych samych kwestii. Ale skoro wytrzymałam tam tyle lat to chyba nie było tak źle, prawda?

Zdarzały się też bardzo komiczne sytuacje. Kiedyś rozmawiałam z pewnym panem i zaproponowałam mu dodatkowe minuty w ofercie, która go interesowała. Pan zdecydowanie odmówił twierdząc, że... numer ten bierze dla kochanki i ona ma wyłącznie odbierać telefon, a nie wykonywać z niego jakieś połączenia. No cóż... nasz klient, nasz pan. Innym razem zadzwonił do mnie pan poskarżyć się, że jego internet działa zbyt wolno i nie jest w stanie nic zrobić. Zrobiłabym wszystko, aby mu pomóc, gdybym tylko mogła. Niestety nie mogłam, bo okazało się, że... pan internet ma w zupełnie innej sieci. Wytłumaczenie mu, że złożenie reklamacji w naszej firmie na inną firmę jest niemożliwe, graniczyło z cudem. Dla niego internet to internet – nieważne od kogo, ma działać i koniec! Często zdarzało się też tak, że dzwonił do mnie klient, z którym rozmawiałam dosłownie przez kilkadziesiąt minut, wypytywał o najdrobniejsze szczegóły, a na końcu mówił, że właściwie to jednak nie jest zainteresowany naszą ofertą! Kilka razy panowie oświadczali mi się przez telefon. Jeden nawet twierdził, że spakuje się i w ciągu dwóch godzin do mnie przyjedzie. Ba! Już nawet zaplanował połowę naszego życia. Tego rodzaju przykładami mogłabym sypać, jak z rękawa.

I mimo że w czasach studiach nie zarabiałam kokosów, z ogromnym sentymentem wracam do tamtych czasów. Mało tego, zdobyte w tym okresie doświadczenie zaowocowało w przyszłości. Być może trudno w to uwierzyć, ale to właśnie poznane w tym miejscu techniki sprzedażowe z powodzeniem wykorzystuję w mojej aktualnej pracy. Paradoksalnie dzięki tej pracy nabrałam pewności siebie i pozbyłam się barier związanych z kontaktami międzyludzkimi, nauczyłam się radzić z naprawdę niemiłymi rozmówcami. Następnym razem, gdy zobaczycie, że dzwoni do was obcy numer, spójrzcie na niego z perspektywy osoby siedzącej po drugiej stronie słuchawki. Ona również może mieć gorszy dzień i wcale nie chce wam, czegoś na siłę wcisnąć, ale musi wykonać swoje służbowe obowiązki. Odrobina uprzejmości jeszcze nikomu nie zaszkodziła...

Autor:
Lady_Marmolade

Uczelnia:
Uniwersytet Papieski Jana Pawła II

Dodano:
14.05.2019

Komentarze

(brak komentarzy)
Redakcja Aplikuj.pl zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób lub zawierających słowa wulgarne.