Historia

Student pracuje

Dzień z życia kuriera

Zaraz po maturze podjąłem decyzję o podjęciu pracy. Ponieważ była ona dla mnie tak samo ważna jak nauka na studiach wyższych, stwierdziłem, że najlepszym rozwiązaniem będą studia zaoczne i w tygodniu będę mógł swobodnie pracować. Gdy tylko potwierdziło się, że dostałem się na pierwszy rok ekonomii w systemie zaocznym, zacząłem przegląd ogłoszeń o pracę. W pierwszej kolejności rozważyłem, co potrafię robić i co lubię, żeby sprecyzować swoje predyspozycje. Musiałem też wziąć pod uwagę, że jest to moja pierwsza praca i nie mam doświadczenia. Także swoje aspiracje i dumę musiałem schować w kieszeń. Posiadałem już od dwóch lat prawo jazdy i regularnie prowadziłem samochód bez żadnych kolizji na koncie, dlatego praca jako kurier wydawała się idealna. Dodatkowo w weekendy mogłem uczestniczyć w zajęciach, a czas po pracy spędzałem na nauce.

 

Pierwszy dzień w pracy odbył się na zasadzie zaznajomienia ze wszystkimi procedurami oraz przydzielenia mi ubrania roboczego oraz samochodu. Następny dzień to szkolenie z drugim kurierem. Całą zmianę rozwoziłem z nim paczki i pilnie wszystko obserwowałem. Muszę przyznać, że trafiłem na super gościa, który wytłumaczył mi wszystko i dawał cenne wskazówki. Dzięki temu było mi znacznie łatwiej rozpocząć samodzielne kursy. A wiem z rozmowy z kolegami z ekipy, że nie wszyscy mieli tyle szczęścia.

 

Praca jako kurier daje porządny wycisk. Dlatego nasza ekipa to młode chłopaki, najstarszy z nas jest po czterdziestce, a połowa to studenci, jak ja. Trzeba mieć trochę formy i krzepę, ciągle jestem w ruchu. A na dodatek raczej rzadko słyszy się pochwały, najczęściej klienci są niezadowoleni. Może i nie musisz mieć zbudowanej masy, ale najlepiej być silnym jak Pudzian i przy tym zwinnym.

Co ważne, ta praca wymaga punktualności oraz trzeba wcześnie wstawać. Ja zrywałem się o 5 rano, żeby za godzinę już być gotowym na bazie. Na szczęście nie miałem daleko do naszego centrum logistycznego, które mieściło się na obrzeżach miasta. Magazyn, gdzie odbieraliśmy paczki do rozwiezienia dla klientów, bardziej przypominał halę produkcyjną, ponieważ mieściła się tam ogromna ilość taśmociągów.

Tutaj zaczyna się moja praca, czyli muszę wybrać swoje pakunki. Żeby nie popełnić gafy trzeba prawidłowo je rozpoznać – albo według adresów swojego rejonu, albo według kodu, jaki ma przypisany każdy kurier. Rejon, który jest przeznaczony, to zazwyczaj dzielnica lub góra dwie. Załadowanie paczek na samochód zajmuje zazwyczaj godzinę, ale najgorsze są wtorki, wtedy trzeba liczyć nawet dwie godziny. Ponieważ w ten dzień spływają wszystkie paczki z weekendowych zakupów przez internet, a uwierzcie mi, ludzie potrafią zamówić sporo rzeczy.

 

Ładując paczki do samochodu, trzeba dokładnie to przemyśleć, bo nie można wszystkiego po prostu wrzucić na jedną kupę. Priorytetowa sprawa to dokładne ułożenie paczek według trasy, jaką będzie się pokonywać. Z przodu znajdują się paczki, które trafią jako pierwsze, a z tyłu paki te dla ostatnich klientów. Niestety tak precyzyjna logistyka czasem zawodzi, ponieważ ktoś nie odbierze paczki i nadal zalega ona na samochodzie. Najważniejsze to umieć zapanować nad tym chaosem.  Dzieje się tak z prostej przyczyny, nie zawsze są opisane wszystkie dane oraz numer telefonu, aby można było uprzedzić o dostarczenia paczki. Najczęściej ludzie zamawiają ciuchy, buty czy kosmetykę. Ale zdarzyło mi się dostarczyć dość dziwną przesyłkę. Niczego się nie domyślałem, paczka jak paczka, adresatem był najbliższy szpital wojewódzki. Pracownik szpitala mi powiedział, że to worki na ciała zmarłych – aż mnie ciary obleciały…

 

Bardzo miło wspominam pracę jako kurier, chociaż było ciężko. Atmosfera wśród pracowników zawsze była przyjazna i pomagaliśmy sobie wzajemnie. Myślę, że to bardzo dobra decyzja i świetny punkt w moim CV.

Autor:
Dawid K

Uczelnia:
Politechnika Krakowska im. T. Kościuszki

Dodano:
10.05.2019

Komentarze

(brak komentarzy)
Redakcja Aplikuj.pl zastrzega sobie prawo usuwania komentarzy obraźliwych dla innych osób lub zawierających słowa wulgarne.